Używamy ciasteczek

Strona dla prawidłowego działania wymaga plików cookies. Szczegóły ich wykorzystania znajdziesz w Polityce Prywatności.
10.09.2024

Łukasz Korolkiewicz „Eksperyment prof. K.” Wystawa w Pałacu Czapskich | galerii Salon Akademii

plakat w czerwonym kolorze z reprodukcją barwnego obrazu
Łukasz Korolkiewicz „Eksperyment prof. K.”, Pałac Czapskich | Salon Akademii, 26.09 – 31.10.2024. Oprawa graficzna: Mateusz Machalski
2 października 2024 o godzinie 18.00 w przestrzeniach wystawienniczych Pałacu Czapskich odbędzie się wernisaż wystawy malarstwa Łukasza Korolkiewicza „Eksperyment prof. K.”, której kuratorką jest Magdalena Sołtys. Publiczność będzie mogła zapoznać się z twórczością artysty – i wieloletniego dydaktyka Uczelni – od 26 września do 31 października 2024. Wystawa towarzyszy 14. edycji Warsaw Gallery Weekend (26–29 września 2024).
„Eksperyment prof. K.” – Łukasza Korolkiewicza – wciąż jest w toku, wzmożona obserwacja nie ustaje. Eksperyment artystyczny – egzystencjalny i optyczny, obyczajowy i percepcyjny, narracyjno-dramaturgiczny i ekspresyjny. „Eksperyment prof. K.” – tytuł jednego z pokazywanych na wystawie obrazów – awansował do jej nazwy i idei całości. Służy nieco prowokacyjnemu zagajeniu relacji z odbiorcą.

Próba zdefiniowania artysty

Twórczość Łukasza Korolkiewicza należy do głównego nurtu współczesnego polskiego malarstwa – i przeszła już na pozycje klasyki. Artysta uchodzi za przedstawiciela realizmu symbolicznego i nowej figuracji oraz hiperrealizmu, którego nie traktuje jednak zbyt dosłownie, wzmacniając nie fotograficzną, a pikturalną, ekspresję obrazów.

Sam chętnie odwołuje się do malarzy polskiego modernizmu: Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera, Władysława Podkowińskiego i Witolda Wojtkiewicza. Krytycy wskazują: Pierre’a Bonnarda, Édouarda Vuillarda, Félixa Vallottona, Arnolda Böcklina, Jamesa McNeilla Whistlera czy Edgara Degasa. Istotne odniesienie stanowi tu także malarstwo Davida Hockneya. Styl prof. K. dopełniają ironia i groteska, objawia zamiłowanie do absurdu; w moim przekonaniu trawestuje ten osobliwy „utwór”, jakim jest życie.

Kwestie egzystencjalne

W tym wydaniu życie jest sumą elementarnych migawkowych sytuacji, naskórkowych wrażeń, na których nadbudowuje się cała konstrukcja pełna jego różnych treści. Jest wielkim, samonapędzającym się rejestrem kadrów fotograficznych – rodzących się w każdej minucie, przypiętych do wspomnień i marzeń sennych.

Codzienność, która wypełnia bezkres czasu, wydaje się płytka, miałka i mizerna – ale nie dla Korolkiewicza. Każdy jego obraz, w taki czy inny sposób, mówi o codzienności. Okazuje się ona rezerwatem niespiesznych przygód. Czy kogokolwiek w przeciętnym, dość cywilizowanym, raczej mieszczańskim, bytowaniu ominą doświadczenia spaceru po parku, rustykalnych wakacji, polegiwania na kanapie, a i podglądania bliźnich, w których ujawni się element ekscytacji czy niesamowitości? Raczej nie.

Każdy z nas nierzadko zachwyca się blaskiem wody czy wirtuozerią światła jak czymś nadprzyrodzonym. W poszukiwaniu sensu istnienia dąży do rozwiązywania zagadki własnego cienia, szukając porozumienia z własnym lustrzanym odbiciem, sonduje alter ego. Takie doświadczenia oferuje właśnie codzienność. Nie trzeba tego zamawiać, szukać, drogo kupować. Warunek dostępności jest tylko jeden: wszystko trzeba kontemplować.

Udziela się nastrój

Obrazy Korolkiewicza wydają się rewirami egzystencjalnego niepokoju, drżenia zmysłów – coś się w nich czai, wisi w powietrzu, stanowi zagrożenie. Przede wszystkim ujawnia się to, co w codzienności jest zacienione, zarazem nieprzeniknione, nieprzewidywalne, nienamacalne, iluzoryczne. W podcieniach życia dostrzec można meandry losu, bezwzględny biologizm i grzech. A w pełnym słońcu tajemnice stają się jeszcze bardziej szczelne i pociągające. Ta sztuka jest miękko wtopiona w życie, choć eschatologicznie obciążona. Nie daje o sobie zapomnieć Tanatos, ale śmierć jest obecna jako twarda sugestia, prześladowczy symbol, a nie naoczne zdarzenie. Korolkiewicz unika koturnowej dramaturgii, nie wywołuje drastycznych zdarzeń.

Sztuka przedstawiająca

Malarstwo to zasiedlają – równouprawnieni – bohaterowie i artefakty. Plejadę tych pierwszych tworzą: artysta (w akcie czy dezabilu), jego żona, przyjaciele, znajomi, dzieci, szczególnie dziewczęta, psy, koty. Artefakty to: półżywe, sponiewierane, w tym zdekapitowane, lalki – i same ich wymowne łepki; postacie literackie czy legendarne oraz te malarsko zacytowane przez Korolkiewicza z innych dzieł sztuki. Niektóre rekwizyty zachowują się wyniośle niczym cenne eksponaty.

Detale – scenograficzne, kostiumologiczne, pozy, gesty, trywialne czynności i jakieś coś, nie wiadomo co – wiodą prym, są niczym cząstki elementarne, alfabet, z którego składa się tekst życia. Artystę interesują zabawki dla dzieci i zabawy dla dorosłych, które to zresztą opętują dorosłość niczym obsesja, podobnie jak dorosłość opętuje dzieci niczym obsesja. Ciekawi go niewinność i śmiałość halucynacyjnej dziecięcej zabawy.

Preferowane przez artystę miejsca akcji to tajemnicze, najpiękniej piękne, kokieteryjne parki, ogrody, zagajniki zapraszające do jakichś inicjacji; złudnie (lub nie) rajskie. Klaustrofobiczne, miejskie (zacienione i brudne) podwórza z ich zakamarkami, podwórza-studnie upstrzone plamami światła i umeblowane śmietnikami z ich niechcianymi i lepkimi tajemnicami. Artystowsko-mieszczańskie, jakże krakowskie wnętrza, pełne przedmiotów odbijających się w szybach i lustrach. Właściwie to gotowe scenografie. Powstaje w tej sztuce wrażenie przestrzeni ograniczonej, zgęszczonej, z dużą głębią symboliczną, niemal duszą. A czas liczy się liczbą kłębów wydychanego dymu papierosowego – stygnie w epizodzie.

Życie jako gra

Sztuka Łukasza Korolkiewicza to wieloletni traktat o byciu wśród ludzi – tych konkretnych, a nie uogólnionych. O byciu obok siebie i razem, byciu sobą i byciu artystą. O wyobcowaniu z siebie i zakorzenieniu w sobie, o potrzebie otwartości i zatajeniu, mechanizmach obronnych, pozorowaniu jakichś spraw oraz sztuce udawania. Sztuka ta wyraża atmosferę – zagadkową, marzycielską, oniryczną, dekadencką, obsesyjną. Co kluczowe, odzwierciedla i metaforyzuje życie, które jest grą, do tego znaczoną zmienną w postaci cieni i odbić, umowności i niepewności. Sztuka życia polega na sztuce postrzegania rzeczy w tej grze.

Co widzimy – to jedno, co czytamy w tytułach – to drugie. I w jednym, i w drugim literackość tej sztuki może widzowi wiele ofiarować. W warstwie tytułów Korolkiewicz jest suflerem sensów dla obrazów. Dodam jeszcze – niczym filozof-optyk bada egzystencjalną naturę światła, akomodację oka, zdolność widzenia, ćwiczy różne perspektywy. Światło – i zabiegi przez nie czynione – możemy poczytywać tu za temat sam w sobie.

„Eksperyment prof. K.” w Pałacu

Najstarszy obraz Łukasza Korolkiewicza pokazywany w przestrzeniach wystawienniczych Pałacu Czapskich powstał 1982 roku („Apatia”), odtąd kolejne dekady twórcze mają tu swoją reprezentację, większość z pięćdziesięciu prac jest jednak relatywnie nowa, a najnowsza – tegoroczna („Męczący sen”).

Wystawa „Eksperyment prof. K.” z założenia nie miała być muzealno-historyczna – podstawowym kryterium wyboru prac nie był więc czas ich powstania, a celem nie było zdefiniowanie poprzez przykłady przebiegu tej sztuki jako całości ani też pokazanie wyłącznie pewnego okresu. Oczywiście – co naturalne – Korolkiewicz, który wciąż tworzy, chętnie prezentuje to, co ma bieżąco na warsztacie, to, jakim jest ostatnimi czasy; stąd takie proporcje datowań. Kluczowe dla dokonanego wyboru okazały się natomiast relacje, jakie malarz ma dziś ze swoimi obrazami, a szczególnie potrzeba rozpostarcia przed odbiorcą określonego spektrum wrażeń.

Płótno „Simulacrum” (1999) swym tytułem podpowie jedną z istotnych dla tej sztuki ścieżek interpretacyjnych. „Wnętrze z czarnym ptakiem” (2019) wciągnie widza w inną sytuację niż ta, do której zaprasza „Człowiek w czarnym prochowcu” (2021). „Dom wisielca” (2020) Korolkiewicza przywoła wspomnienie „Domu wisielca” Paula Cézanne’a (1873), który był eksponowany na pierwszej wystawie impresjonistów, a w Salonie Akademii zawiśnie pewien „Impresjonista” (2015). Reakcja publiczności na „Groźbę” (1987) zelżeje przed „Pięknym dniem” (2017). Nad wszystkim czuwać będzie sam Korolkiewicz, spoglądając czujnie z licznych autoportretów na swój artystyczny eksperyment z widzem.

Ta wystawa – w swojej różnorodności – potwierdza jednocześnie rozpoznawalność stylową i specyfikę tematyczną tej twórczości. Stanowiąc jedną z wielu możliwych konfiguracji obrazów – wyselekcjonowanych spośród ponad 500 namalowanych i dostępnych dziś w różnego typu zbiorach i kolekcjach – formuje oryginalną odsłonę, wariację na własny temat. Proponuje widzowi szczególną przygodę z malarstwem. Zaprasza do współodczuwania i subiektywnej interpretacji – bez zobowiązań. Niejednego z widzów „Eksperyment prof. K.” ma szansę zaskoczyć.

Magdalena Sołtys – kuratorka wystawy

Kilka faktów biograficznych

Łukasz Korolkiewicz – artysta malarz – urodzony w 1948 roku w Warszawie. W latach 1965–1971 studia w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie; dyplom w pracowni malarstwa prof. Stefana Gierowskiego. Od 1980 roku wykładowca macierzystej uczelni, od 1996 prowadzący – z tytułem profesora zwyczajnego – własną pracownię malarstwa na Wydziale Wzornictwa.

Stypendysta US Information Agency (1986), Virginia Center for the Creative Arts (1986/1987) i Fundacji Kościuszkowskiej (1990). Laureat Nagrody Komitetu Kultury Niezależnej NSZZ Solidarność (1983) oraz Nagrody im. Jana Cybisa (1991).

Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Narodowej Galerii Sztuki Zachęta oraz w kolekcjach prywatnych w Polsce, Niemczech, Danii, Szwecji, USA, Francji, Kanadzie i Wielkiej Brytanii.

Co, gdzie, kiedy